Alba (trufle)

2013.10.28 (poniedziałek)

Najpierw trochę teorii.
Trufle jako owoce ziemi fascynowały ludzi przez tysiące lat. Istnieją świadectwa, że zbierane są już od 3600 lat. Są to grzyby z klasy workowców, wytwarzające charakterystyczne, podziemne owocniki. Mają kształt bulwy i otoczone są chropowatą skórką. Rozróżnia się wiele gatunków trufli między innymi: trufle białe, szaro - białe, letnie, zimowe, czarne, czarne gładkie. Najczęściej rosną w pobliżu korzeni dębu, lipy, topoli i wierzby stając się stopniowo pasożytem. Ich atrakcją jest uwodzący smak i aromat, zależny od rodzaju drzewa, przy którym wyrosły. Zapach i aromat trufli jest tak silny, że nie stanowią one oddzielnego dania a stosuje się je jako przyprawę do wykwintnych dań.
Jedną z najbardziej poszukiwanych i cennych trufli jest trufla biała (piemoncka) - tuber magnatum pico. Znalezienie tego grzyba stanowi wielką dumę i sukces dla każdego zbieracza z uwagi a to, że występuje bardzo rzadko, najczęściej w północnych i środkowychh Włoszech oraz południu Francji. Trufla biała w okolicach Piemontu rośnie najliczniej i osiąga największe rozmiary.

Chwila intensywnych poszukiwań w internecie i już wiem, że celem mojej podróży będzie ...
miasteczko Alba i odbywający się tam co roku festiwal trufli. Z Polski chyba najłatwiej się tam dostać lecąc do Bergamo (np. Ryanair lub Wizzair) a następnie przemierzając 200km włoskimi autostradami wypożyczonym na lotnisku samochodem.

Wyświetl większą mapę 

Festiwal
Festiwal odbywał się w specjalnie do tego przygotowanym ogromnym namiocie ustawionym nieopodal centralnego placu Alby. Wchodząc dało się wyczuć bardzo specyficzny zapach drażniący nozdrza. Oprócz głównego bohatera tego wydarzenia czyli białej trufli na festiwalu można było kupić bądź skosztować wino a także różnych rodzajów sera.



I są: białe i czarne, mniejsze i większe - trufle.

Jedna z nagrodzonych białych trufli o imponującej wadze 340g

W porównaniu z ceną białych, czarne są niemal za darmo.
Przed zakupem, wybrany okaz należy dokładnie oglądnąć a także sprawdzić intensywność zapachu.
 








Alba
Będąc już w Albie trudno było nie poświęcić trochę czasu na spacer po tym uroczym miasteczku.





Atmosfera festiwalowego jarmarku rozlała się także na ulice wokół namiotu "truflowego"




Bergamo
Do Bergamo wróciliśmy w późnym wieczorem. Po wczesnorannym wstawaniu oraz całym dniu spędzonym na nogach sił zostało nam tylko na odwiezienie samochodu do Hertza oraz delektowanie się smakami kuchni włoskiej w poleconej przez Magdalenę (dzięki) restauracji La Bruschetta.
Na następny dzień specjalnych planów nie było. Wyspać się a potem spacer po klimatycznym Citta Alta.
Widok z okna hotelowego na Citta Alta
Wdrapujemy się kolejką na górę.


Poranna kawa musi być - dla jej smaku i torcika wrócę na dłużej do Bergamo.



   

 

 typowo włoskie pojazdy: Vespa i Fiat 500



Panorama na Bergamo + piękna włoska jesień.
Na jednym z murów - mają Włosi fantazję
PS. Ania - dzięki ;)

Cataluña

Wyjazd na zasadzie wyjść z pracy, wyłączyć firmową komórkę, wsiąść w samolot i gdzieś polecieć. Nie było żadnych planów, żadnych oczekiwań - może poza chęcią chwilowego resetu. Poniżej kilka zdjęć
z malowniczego wybrzeża Costa Brava.

Blanes
Malowniczo położona miejscowość pomiędzy Barceloną gdzie lądowałem a Lloret de Mar gdzie spałem. Kilka zdjęć z spontanicznie odwiedzonego ogrodu botanicznego " Jardi Botanic Marimurtra"







 


  

Tossa de Mar
Na przeciwnym biegunie Lloret de Mar leży słynna Tossa - malutkie nadmorskie miasteczko słynące z cudownej średniowiecznej starówki Vila Vella i fortyfikacji obronnych z XIIw. Dla nas było to także miejsce, gdzie można było zakosztować bardzo dobrej katalońskiej kuchni.








Barcelona
Mimo braku niepoznawczego charakteru tego wyjazdu nie mogłem sobie darować odwiedzenia Barcelony, zwłaszcza gdy jedna z największych atrakcji jest...
Camp Nou czyli stadion najlepszej drużyny na świecie - kto się ze mną nie zgadza... ten ma problem.
Z zewnątrz wygląda bardzo niepozornie
Trybuny na 98 772 osób

Pucharów jest kilka ścian i zapewne będzie sporo więcej

Sagrada Familia - kościół Świętej Rodziny. Jeden z głównych (po Camp Nou) symboli Barcelony. Tylko kilka zdjęć z zewnątrz. Przy następnej wizycie w Barcelonie muszę poświęcić dłuższą chwilę na odwiedzenia wnętrza.

Trafić łatwo - strzeliste, charakterystyczne wieże są widoczne niemal z każdego miejsca w Barcelonie
Fasada narodzenia Pańskiego





Fasada męki Pańskiej.

Katedra św. Eulalii - niestety tylko z zewnątrz. Zwiedzanie możliwe tylko w wyznaczonych godzinach, akurat się nie wpasowałem.Jest to jedyna katedra w Barcelonie, powyżej wymieniona Sagrada Familia nią nie jest!


Park Güell czasem zwany ogrodem Gaudiego. Zaprojektowany przez Antonio Gaudiego w założeniu był osiedlem dla bogatej burżuazji. Z planów osiedla niewiele się udało zrealizować, ale ogród może się podobać.








Handlarze




Dotknąłem - powrót do Barcelony mam zapewniony.




Plaza de Catalunya (Plac Kataloński) - serce Barcelony, miejscem gdzie przecinają się główne aleje miasta i wznoszą najznakomitsze budynki.



Aleje Barcelony

Ciekawa latarnia - element architektury Barcelony nastawionej na połączenie sztuki z użyteczności publiczną








La Rambla czyli jednak z najsłynniejszych ulic Barcelony. Wzdłuż La Rambla można odwiedzić wiele niedużych sklepów lub nacieszyć się ulicznymi przedstawieniami prześcigających się w pomysłach mimów, aktorów, tancerzy.


Mercat de Sant Josep de la Boqueria - bazar  miejski położony przy La Rambla. Można kupić zarówno świeże owoce, warzywa, oliwę jak i drób, wołowinę ryby czy nabiał.






Nadbrzeże. Idąc La Rambla od Placu Katalońskiego dochodzimy do nadbrzeża....







Spojrzenie na nowszą część nadbrzeża

Takim bardzo chętnie... ale na Seszelach

Plac Hiszpański i słynne kolorowe fontanny "tańczące" do podkładu muzycznego.














Wracamy na wybrzeże w okolice Lloret de Mar. Zrobiłem sobie spacer wzdłuż wybrzeża, podziwiając naturalne wybrzeże jak i wchodząc wgłąb ciekawą zabudowę.

Prywatny dom w formie zamku.



Kolor wody - robił wrażenie.

Prywatne zejście z zamku do przypływającego po właściciela jachtu.





Czas na plażę czyli wypad na "Cala Caneylles"
Tak - czasem i mnie można spotkać leżącego na plaży.
Nasza prywatna plaża. Przez większość czasu nikomu nie chciało się tutaj zaglądnąć. "Lubię to"
Cava, książka, leżak i czekolada. Jeśli do tego dodać odrobinę cienia to i mi może się plażowanie spodobać.

Nasz towarzysz

Cava się niestety skończyła - czas wracać do mieszkania

Co roku w Blanes organizowany jest konkurs sztucznych ogni. Poniżej fotki z jednego z wieczorów.

 





 



From Blanes with love :)

Underwater. Nie mogło też zabraknąć nurkowania. Korzystając z gościnności Jarka - czeskiego (czechosłowackiego?) mistrza kraju w triatlonie, który od 18 lat prowadzi centrum nurkowe na Costa Brava przypomniałem sobie dlaczego tak bardzo lubię te 45-50 minut, gdy jestem pod wodą. Mimo, że rafa w Blanes nie powala, to jednak warto było nurkować.



Mój partner podczas nurkowania - Sylwia z "czymś"



Chwila odpoczynku

Przypuszczam, że ta ośmiornica skończyła u Jarka na talerzu.







Koniec.

PS. Aga - dzięki za wszystko.