Norwegia - powrót (6/6)

2016.06.05 (niedziela)

Ostatni dzień to bardziej powolne toczenie się w stronę Alesund niż jakaś przemyślana strategia na dalsze kilometry. Dlaczego wybraliśmy taką a nie inną drogę - a bo tak. Kilka spontanicznych decyzji i przejechaliśmy przez Hellesyt a nie Orsta. Wiedzieliśmy, że widoki będą piękne, pogoda nadal dopisywała - było tylko się rozkoszować.  

Widok o poranku z naszego domu


Poziom piękna nadal utrzymywał się na tym samym, bardzo wysokim poziomie.




Hellesylt


Nasz Volkswagen otrzymał nową nawę, bardziej oddającą charakter miejsca gdzie się porusza :)



Nie obyło się też bez przeprawy promowej, kolejne 103NOK


Jeszcze tylko odwieźć Paulę do Alesund, gdyż ona odlatywała do Gańska po 21 a ja miałem swój lot 16:30 - szkoda było siedzieć tyle czasu na lotnisku, zwłaszcza, że w Alesund byliśmy ok 14:30.




I ostatnie dwa tunele łączące Alesund z wyspą Vigra gdzie jest lotnisko. 
Podsumowanie:
Norwegia jest piękna. Polecam każdemu. 
Jest też droga, ale do można w dużym wymiarze zminimalizować zabierając sporo rzeczy (np jedzenie) z Polski. Przykładowe ceny; 0,5l Coca coli 23,50 NOK, mineralna 1,5l 12,40NOK. Ceny chleba nie pamiętam, ale też tanio nie było. Paliwo ok 13-14NOK za Pb95 i jakoś 2 NOK mniej za ON. 

Norwegia - Geiranger (5/6)

2016.06.04 (sobota)

Kolejny dzień podróży zakładał powrót w stronę Geiranger z wdrapaniem się na szczyt Dalsnibba. Następnie odwiedzenie samego Geiranger, rejs po fiordzie a następnie znów tą samą drogą przejazd do Mindresunde. 
Dlaczego tak jeździmy w tą i spowrotem - kwestia noclegów. Podróż była dość spontanicznie organizowana, Geiranger jest dość małą miejscowością i nie było opcji na nocleg w tym miasteczku. Co do samego noclegu to dzień przed wylotem zadzwonił do mnie hotel, w którym mieliśmy spać ostatniej nocy z informacją, że bardzo przepraszają ale mają wszystkie pokoje zarezerwowane i mimo, iż my też tam mieliśmy zrobioną rezerwację to nie są w stanie jej zrealizować. Szukanie nowej booking.com zajęło 24 godziny, tak że ostatecznie dopinałem formalności w biegu wychodząc na pociąg na lotnisko. 



Pogoda przyzwyczaiła już, że nas rozpieszcza podczas tej wycieczki. Nie inaczej było i dziś.

Jeden z pierwszych widoków po przebudzeniu
Śniadanie zajęło nam dobrą godzinę albo półtorej :)
Gdyby ktoś potrzebował zatankować to dystrybutory na obsługują obie strony ulicy ;)
Pierwszy punkt dnia dzisiejszego to Dalsnibba - szczyt w pobliżu Geiranger, wysokość 1495m npm, z którego rozpościera się fenomenalna panorama na okolicę. Droga już znana, bo wczoraj nią już jechaliśmy, ale dziś jakby jeszcze ładniejsza. Słońce przedpołudniowe jeszcze bardziej podkreśla kontrasty pomiędzy ośnieżonymi szczytami i wiosenną zielenią w dolinach. 




Dalsnibba + widok ze szczytu na fiord

Widok ze szczytu w stronę przeciwną


Droga standardowo - serpentyny i 10% nachylenia przez 5km


Tutaj już "tylko" 9% - silnik niemal tylko na zapiętym pierwszym biegu - obroty jak w bolidach F1


Ładne zdjęcia wymagają poświęcenia ...
bądź wysiłku, ale efekt poniżej wynagradza.






Zjeżdżając do Geiranger zatrzymaliśmy się na standardową dla tego miejsca fotkę. Serpentyny po prawej stronie to Droga Orłów - jedyna otwarta cały rok droga prowadząca do tej miejscowości. Średnio w sezonie trwającym ok 3 miesiące codziennie przybywa 6-8 tysięcy turystów dziennie na pokładzie promów jak widać na zdjęciu.

Główną intencją odwiedzenia Geiranger był rejs po fiordzie. Opcji jest kilka: godzinny rej szybką łodzią, 1,5 godzinny statkiem wycieczkowym (coś co my wybraliśmy, koszt 245NOK) ewentualnie 2 godzinny rejs promem pływającym pomiędzy Geiranger a Hellesyt - miejscowością będącą po drugiej stronie fiordu (koszt 330NOK).
Fiord to wysokie na ok 300 metrów skały, cudownie huczące wodospady i turkusowa woda. Pogoda dopisywała, więc i zdjęcia nienajgorsze.








Słynny wodospad Siedmiu Sióstr - Syv Sostrene - wysokość ok 250m 


W latach sześćdziesiątych ktoś w tych chatkach jeszcze mieszkał, ostatnio zostały odrestaurowane i służą jako atrakcja







Dla miłośników trekingu istnieje opcja zejścia w połowie drogi na ląd i przemierzenia szlakiem jakiejś trasy


Jeszcze trochę pokręciliśmy się po Geiranger i pojechaliśmy w kierunku Mindresunde gdzie miała na nas czekać chatka na kempingu.



Jeszcze tylko wyciągnąć chłodzący się w jeziorze szampan i można uczcić kolejny rok mojego istnienia :)