PUJ czyli Dominikana (1/6)

2015.05.30 (sobota)

W dobie internetu podróżowanie po świecie staje się bardzo proste. Wystarczy mieć pomysł, wygospodarować czas i można lecieć. Potrzeba co prawda jeszcze pieniędzy, ale po doświadczeniach z kilku wyjazdów w naprawdę ciekawe bądź odległe miejsca uważam, że do przeżycia super przygody bądź zobaczenia odległego zakątka świata nie potrzeba ich mitycznie dużo. Ilość pieniędzy jest wprost proporcjonalna do  - poświęconego czasu, włożonego wysiłku i rezygnacji z wygód ponad stan. Proste, prawda? ;)
Nigdy nie byłem fanem latania z biurem podróży nawet do czysto wakacyjnych lokalizacji (Meksyk, Fiji, Bali) i jak pokazuje ten wyjazd podróżując na własną rękę można sporo samemu zaoszczędzić.

Tajemnicze PUJ to nic innego jak kod lotniska Punta Cana na Dominikanie. To właśnie tutaj, trochę przypadkowo a trochę nie postanowiliśmy przez kilka dni podładować styrane akumulatory.

Wybór przypadkowy z tego względu, że wcześniej było już kilka opcji rozważanych: począwszy od Malediwów (zła pogoda), Mauritiusa (jakoś nie było humoru na ten kierunek) przez Emiraty Arabskie i Egipt (odpadły ze względu na tamtejsze zwyczaje) a skończywszy na niemal kupionych Portugalii albo Sycylii.
Dominikana pojawiła się spontanicznie, gdy któreś z nas przeglądało aktualne promocję linii lotniczych. Szybkie sprawdzenie pogody - nie powinno być tragedii i bilety kupione. Wylot za około 2 tygodnie. Cena biletu niespecjalnie promocyjna ale nadal dobra bo ~2200zł z wylotem z Warszawy. Do tego hotel: zdecydowaliśmy się wziąć all inclusive, 5*. Całość jakby nie liczyć ok 2500zł tańsza niż gdyby kupować z biurem podróży. Do tego mamy optymalnie dopasowane pod nas terminy podróży oraz jej długość.
Ubezpieczenie - tradycyjnie pełny pakiet bez ograniczeń od World Nomads

Na miejscu nie ma zbyt dużych oczekiwań. Plaża + książka (hotel jest przy uważanej z jedną
z dwóch najładniejszych: Bavaro), trochę nurkowania (kolegi znajomy prowadzi bazę nurkową), kilka wycieczek w głąb kraju (samochodem, organizowane na własną rękę) - w sumie tyle. Do tego wieczorna zabawa no i świeże owoce morza.

Walizki spakowane, samolot już czeka - ruszamy :)