Wiza
W teorii opisanej na stronie ambasady Iranu ,składa się wniosek, wykupuje ubezpieczenie, płaci 50€ i tak
z grubsza można cieszyć się posiadaniem nowej naklejki w paszporcie.
W praktyce proces jest trochę bardziej skomplikowany. Wszystko rozbija się o numer pozwolenia na wydanie wizy. Zdobyć go można próbując szczęścia samodzielnie (potrzebna znajomość perskiego), bądź korzystając z usług jednego z wielu pośredników. Oczywiście nic za darmo, te kilka cyferek warte jest ok 30-35€, nie bardzo jest wyjście i trzeba zapłacić.
My korzystaliśmy z usług dwóch pośredników: http://iranianvisa.com/ oraz http://en.key2persia.com/iran-tour-services/iran-visa/. Obaj pośrednicy na szczęście mieli 100% skuteczności w załatwianiu formalności
i wszyscy mogliśmy się cieszyć posiadaniem wizy. Piszę na szczęście, bo w przypadku iranianvisa formalności bardzo się przeciągnęły wprowadzając odrobinę niepotrzebnej nerwowości oraz ryzyka
w naszych poczynaniach - kolejnym podróżnikom nie polecam tej firmy.
Podróż
Możliwości jest oczywiście kilka. Można całą trasę (do Teheranu) przelecieć, można polecieć do Turcji
i resztę trasy przejechać pociągiem , można jeszcze dojechać autobusem np z Armenii.
My zdecydowaliśmy się na pierwszą opcję. Rozważaliśmy ofertę trzech przewoźników:
a/ Turkish Airlinesz przesiadką w Stambule
b/ Belavia z przystankiem w Mińsku
c/ Pegasus z wylotem z Berlina oraz przesiadką w Stambule
Cenowo zdecydowanie wygrywała opcja "c". Na nią też się zdecydowaliśmy. Dodatkowym dość istotnym czynnikiem była możliwość zarezerwowania biletu. Koszt 6€ pozwolił na zamrożenie ceny na okres 360h. Było to o tyle istotne, że w momencie zakupu biletów nikt z nas nie posiadał wizy a ponoć przyznanie jej wcale nie jest na 100% pewne.
Do Berlina dojechaliśmy autobusem firmy PolskiBus.
Waluta
W Iranie obowiązującą walutą jest Rial. Oficjalny kurs bankowy, po którym można sprzedać dolary, euro itp i otrzymać Riale wynosi ok 12500. Ma on jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Na lotnisku taksówkarz oferował nam 20 000IR za $, na dworcu kolejowym otrzymałem 22 500IR, w Yazd w kantorze płacono 24 500IR. Z każdym dniem kurs stawał się dla mnie - przyjezdnego atrakcyjniejszy. Po koniec pobytu wymieniałem w zależności od dnia dolary po 31000IR albo 28000IR.
Drugą istotną sprawą oprócz kursu jest Toman. Jest to jednostka waluty (1t=10 riali), którą powszechnie posługują się Irańczycy. Robiąc zakupy dobrze jest się dopytać czy cena jest w Rialach czy Tomanach, gdyż można się niemiło zdziwić.
Warto też pamiętać, że w Iranie nie działają nasze karty kredytowe/debetowe. Jedyna możliwość pozyskania waluty to wymiana przywiezionych przez siebie dewiz.
Kultura
Iran jest państwem religijnym i widać to na każdym kroku. Kobiety chodzą obowiązkowo w chustkach na głowie, do tego noszą płaszcze zakrywające nogi (w morzu pływają także w takim stroju). Mężczyźni nie mogą chodzić w krótkich spodniach. W Teheranie jeden z Australijczyków wyszedł w spodenkach na miasto, nie uszedł może kilometra a pierwszy napotkany patrol policji kazał mu zawrócić i ubrać odpowiedni strój. Nie było taryfy ulgowej dla turysty.
To chyba jedyne utrudnienia jakie napotkaliśmy.
Informacje
Iran mimo, że piękny, ciekawy i bezpieczny nie jest jakoś szczególnie dokładnie opisany na internecie jak choćby np Indonezja. Ciężko więc podzielić się jakimiś linkami odsyłającymi do kompendium wiedzy.
Na pewno dobrym rozwiązaniem jest zaopatrzyć się w przewodnik, których na rynku też niestety nie ma zbyt wielu. My mieliśmy dwa: Lonely Planet edycja 2012 oraz "Przewodnik Obieżyświata - Iran" autorstwa Szczepana Lemańczyka.
LP ma tyle samo wad co i zalet - wg mnie ta edycja jest niezła.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o jego polskim odpowiedniku. Autor w notatce na swój temat podaje się za podróżnika oraz absolwenta iranistyki na UJ. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że tak marnego merytorycznie przewodnika nie czytałem. Informacje podróżnicze (hotele, restauracje, transport) są bardzo ubogie i trudno się na nich opierać. Opisy na temat miast zawierają bardzo dużo subiektywnych opinii autora, z którymi często trudno się było zgodzić. Wielokrotnie zastanawialiśmy się czy na podstawie własnych doświadczeń z tej podróży nie wydać przewodnika - zapewne nie byłby gorszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz