Tajlandia - Chiang Mai (6/8)

2015.11.26 (czwartek)

W Chiang Mai spędziłem jeszcze 3/4 kolejnego dnia zanim wieczorem odleciałem na nocleg do Bangkoku. Po wczorajszym dość aktywnym dniu tym razem zdecydowałem się na coś bardziej leniwego: późne wstawanie, śniadanie na balkonie przy kawie i gazecie, niezbyt intensywny spacer po mieście. 
Miasto sprawia wrażenia nastawionego mocno na turystów. Co rusz biura podróży, wypożyczalnie skuterów, restauracje pełne młodych mówiących po angielsku, niemiecku czy w jeszcze innym języku, hostele. 
Miasto samo w sobie sporo oferuje. W obszarze starego miasta jest ok 40 świątyń, w całym mieście i najbliższej okolicy ok 300. Wszystkie złote, wszystkie ładne aczkolwiek to tylko świątynie w przeciwieństwie do Wat Phra That Doi Suthep, które jest jak dla mnie całym centrum kultu religijnego. 
Jest "Nocny bazar" na którym można kupić dosłownie wszystko a przy okazji też rozkoszować się tutejszą kuchnią uliczną (o ile ktoś lubi tajskie jedzenie - je nie bardzo). 









Nie ma jak w upale napić się świeżego, chłodnego mleka kokosowego
Na lotnisko nie ma sensu jechać wcześniej niż godzinę przed odlotem. Co prawda przed wejściem do terminala jest jakieś prześwietlanie bagażu, do odprawy też bywają kolejki ale z tego co zauważyłem przynajmniej jeśli chodzi o Lion Air nawet jak się stoi na końcu kolejki to w razie potrzeby obsługa wyciągnie takiego delikwenta na sam początek do odprawy. Jak ktoś mieszka na południu starego miasta to w sumie w ciągu 15-20 minut może dojść pieszo na lotnisko. Ja mieszkałem po drugiej strony, więc skorzystałem ponownie z trójśladowego motorka którym 2 dni wcześniej byłem podwożony do hotelu. Łapanie takiego jest proste, staje się na ulicy i macha do pierwszego lepszego wolnego. Potem jeszcze negocjacja ceny i jazda.

Sam lot bez historii. Start, drobny poczęstunek i po ok 1,5 godzinie lądowanie w Bangkoku. Tym razem ląduję na mniejszym z dwóch tutejszych lotnisk - Don Muang. Do centrum dostać się można na dwa sposoby: albo taksówką w cenie 600 albo 1000 THB (w zależności czy samochód osobowy czy van) bądź komunikacją publiczną za 30 THB (autobus linii A1 do stacji Mo Chit). O tym ostatnim sposobie panie z informacji turystycznej z pewną niechęcią poinformowały - cóż, nic na mnie nie zarobiły. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz