I znów w samolocie chciałoby się powiedzieć. Wytrzymałem ledwo 5 miesięcy bez latania. Co ciekawsze, bilet kupiłem tylko na niecałe trzy tygodnie przed odlotem - niewiele. Nie będzie czasu na planowania, ale w sumie nie ma to sensu. Raz, że po Azji podróżuje się łatwo i tanio a dwa to nie mam ciśnienia na zaliczenie miliona miejsc, wolę się podelektować tamtejszą codziennością (starzeję się? ).
Sama podróż dość wygodna. Dolatuję Lufthansą przez Frankfurt a wracam Thai/Swiss przez Zurych. Loty celowo tak wybrane aby jak najdłużej być w Azji (stąd wylot około północy) ale też i aby przelecieć się w jak najlepszych warunkach a te w azjatyckich liniach uznawane są za wzorowe. Cenowo - akceptowalnie.
Dodatkową dla mnie nowością będzie nowy terminal na Balicach. Ostatni lot w sierpniu odbywałem jeszcze ze starego budynku.
Tak prezentuje się mapka z lotami:
Tak jak pisałem wcześniej - nie mam sprecyzowane tego co na miejscu będę robił. Przymierzaliśmy się z wielu stron jak ugryźć tą podróż, gdzie i kiedy pojechać/polecieć ale nic z tych przymiarek nie wyszło. Z której strony patrzyliśmy - zawsze kołdra była za krótka. Dlatego ostało się na kupnie biletu Bangkok - Chiang Mai a dalej to się zobaczy. Może uda się poleżeć na plaży, ponurkować a może cały wyjazd spędzę gdzieś na północy. Czas pokaże. W drogę więc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz